Pobierz teksty Jutrzni z Godziną Czytań na Wielki Piątek Męki Pańskiej i Wielką Sobotę [pdf]
Transmisje Ciemnych Jutrzni online z naszych klasztorów
W Wielki Piątek rano gromadzimy się na Ciemnej Jutrzni, czyli na modlitwie brewiarzowej o specjalnej, dostosowanej do dni Triduum, treści. Jest to nasz wyraz czuwania z Chrystusem, szukaniem Go, zgodnie ze starożytną myślą monastyczną, dla której odmawianie oficjum było dla mnicha przede wszystkim szukaniem Boga. Czuwanie z Chrystusem, szukanie Go – wzmocniony poprzez fakt, że gromadzimy się przy pustym tabernakulum („w owe dni zabiorą Pana młodego” – Mt 9,15b) oraz przy ogołoconym ołtarzu, co jest symbolem opuszczenia Chrystusa przez swoich uczniów. Ale nasze czuwanie, szukanie Boga, jest zarazem oczekiwaniem; oczekujemy już Jego zmartwychwstania.
Nazwa „ciemna jutrznia” wiąże się ze starym (sięgającym średniowiecza), wielu miejscach jeszcze praktykowanym zwyczajem zapalania i gaszenia świec: „po stronie epistoły umieszczano trójkątny świecznik (trianguł), na którym znajdowało się piętnaście zapalonych świec. Zapalano również sześć świec na ołtarzu. Po każdym psalmie kapelan lub chłopiec zakrystyjny gasił jedną świecę na świeczniku, a podczas kantyku Benedictus po każdym wersecie jedną świecę na ołtarzu. Gdy zgromadzenie śpiewało antyfonę Christus factus est pro nobis, chłopiec chował ostatnią świecę ze świecznika za ołtarz (…), następowała zupełna ciemność”[1].
Przytoczony cytat opisujący zwyczaj gaszenia świec ma — jak każda czynność, gest podejmowany podczas liturgii — znaczenie symboliczne. Pozwala lepiej wejść w przeżywanie tajemnicy Wielkiego Piątku oraz w ciszę Wielkiej Soboty. Oto nastają ciemności, Słońce nie wschodzi dzisiaj, prawdziwe światło „zostało postawione pod korcem”, bo nie poznano, że powinno stać na świeczniku; im dalej postępujemy z naszym oficjum, śpiewając kolejne antyfony i Psalmy — gasną kolejne świece — tym bardziej uświadamiamy sobie dramat człowieka odrzucającego Boga. Dlatego śpiewamy przejmującą antyfonę: Tenebrae facta sunt: „Nastała ciemność, gdy Żydzi ukrzyżowali Jezusa. A około dziewiątej godziny zawołał Jezus wielkim głosem: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? I skłoniwszy głowę oddał ducha”.
Oficjum tego dnia wzbogacone zostaje o dodatkowy, bardzo piękny i poruszający element – Lamentacje Jeremiasza, zwane od średniowiecza „ciemnymi czytaniami”. Wsłuchujemy się w głos proroka płaczącego nad niewiernością Jeruzalem wobec Boga, wybraniu, przymierzu. A kiedy przy końcu każdej z nich niby refren wraca zawołanie: „Jerusalem, Jerusalem convertere ad Dominum Deum tuum” (Jeruzalem, Jeruzalem nawróć się do Pana Boga twego!), to uświadamiamy sobie, że ustami proroka opowiedziana jest również historia naszego życia i niewierności. Dlatego podczas wieczornej liturgii Męki Pańskiej kapłan pada twarzą na ziemię, a wraz z nim całe zgromadzenie na kolana, jako wyraz naszego wewnętrznego wstrząsu, który spowodowany jest tym, że przez nasze grzechy jesteśmy współwinni śmierci naszego Pana[2]. Padamy na twarz, bo uświadamiamy sobie prawdę słów Lamentacji – jesteśmy istotami niewiernymi i upadłymi, które tylko Jezus może podźwignąć i tchnąć życie.
Dzień Wielkiej Soboty, czas ciszy: „wielka cisza spowiła ziemię; wielka na niej cisza i pustka. Cisza, bo Król zasnął[3]”. To milczenie Wielkiej Soboty ma w sobie coś z ciszy przed stworzeniem świata. Jest to dzień na cichą modlitwę, czuwanie wraz z płaczącymi kobietami, jak głosi antyfona do Kantyku z ciemnej jutrzni: „Mulieres sedentes ad monumentum lamentabantur flentes Dominum” (Niewiasty siedząc u grobu opłakiwały Pana).
Ale jest to zarazem dzień oczekiwania na Zmartwychwstanie, jest to dzień wielkiego napięcia; całe stworzenie czeka na działanie Boga, na objawienie Jego chwały. Wielkosobotnia ciemna jutrznia jest bogata w teksty przepełnione nadzieją, potęgujące naszą pobożność wielkanocną: „destruxit quidem claustra inferni, et subvertit potentias diabli” (On bowiem zniszczył więzienie piekielne i zmiażdżył potęgę diabła).
Ciemna jutrznia Wielkiej Soboty odsłania równocześnie przed nami tajemnicę zstąpienia do otchłani. Ta tajemnica naszej wiary zwraca uwagę na fakt najgłębszej solidarności z ludźmi; do odkupienia człowieka należy także fakt, że Jezus „zakosztował” śmierci[4]. Podczas Wigilii Bożego Narodzenia czytamy prolog Ewangelii według św. Mateusza – genealogię Jezusa Chrystusa. Jezus włącza się do szeregu przodków naszego grzesznego rodzaju, aby zbawić wszystkich aż po Adama. W Wielką Sobotę, w śmierci, w której zsolidaryzował się także z umarłymi, zstępuje do otchłani, aby wezwać wszystkich, których śmierć trzyma w swoich objęciach[5]. Słyszymy o tym w przytoczonej Starożytnej homilii, śpiewamy we wspomnianej antyfonie „Recessit Pastor: Hodie portas mortis et seras parter Salvator noster disrupit” (Dzisiaj nasz Zbawiciel skruszył odrzwia i zamki śmierci).
[1] Cz. Gil, Życie codzienne karmelitanek bosych w Polsce w XVII-XIX wieku, Kraków 1997, s. 131.
[2] Zob. J. Ratzinger, Duch liturgii, Poznań 2002, s. 167.
[3] Ze Starożytnej homilii na Święta i Wielką Sobotę.
[4] Zob. Ch. Schonborn, Bóg zesłał Syna swego, Poznań 2002, s. 332.
[5] Zob. tamże.
/za liturgia.pl